Czym jest matatu? No to Kochani jest to najzwyczajniej w świecie autobus miejski tyle, że w rozumieniu Kenijczyków to najważniejszy pojazd na drodze… jeżdżą na złamanie karku pomiędzy setkami podobnych, pękających w szwach wehikułów, omijając dziury większe od przystanków, wyprzedzając pieszych, krowy, osły i wszelką inną zwierzynę. Bez dwóch zdań przejażdżka matatu była dla nas nie lada przeżyciem, przytulanki z innymi współtowarzyszami podróży, jazda z dupskiem wystającym poza pojazd albo z kenijskim mężczyzną na kolanach….bezcenne. A wiecie kto rządzi tymi bestiami szos? Nie, nie kierowca… pasażer tym bardziej nie.. otóż bileter a według naszego wyjazdowego slangu „naganiacz w czerwonej koszuli”. To on zbiera pieniądze od pasażerów, wynajduje ich na ulicy spośród tłumu przechodniów. To on daje znak kierowcy, by się zatrzymał, to on waleniem pięścią w drzwi, dach, okno pojazdu daje sygnał do odjazdu.
Dobra koniec o matatu choć można by jeszcze kilka historyjek przytoczyć.